×

Takahashi FSQ -106 EDX IV czy taki cudowny???

To artykuł z przed ładnych kilku lat i projekt zakończony sukcesem! Paradoksalnie po ukończeniu tego projektu wykonałem podobną złączkę Rosjanom, od których Tiamat i Marcin Gędek kupili obserwatorium właśnie z tą złączką 🙂

W 2010r. przed wyjazdem do Namibii dużo myślałem o tym jaki teleskop najlepiej będzie zabrać na tak wspaniałą i odległą wyprawę. Po krótkim namyśle stałem się posiadaczem astrografu FSQ-106 EDX IV. Miał to być zmieniony w stosunku do wersji ED refraktor oficjalnie przystosowany do współpracy z ciężkimi kamerami. Moja ProLine FLI16803 ważyła ponad 5kg. Firma Takahashi dokonała w nim przebudowy eliminując miedzy innymi tzw. ” koło kapitańskie” czyli dodatkowy rotator znajdujący się w części tuby. W refraktorze został także wydłużony back focus w stosunku do starszej wersji N, oraz znacznie zmniejszony wysuw wyciągu. Wydawać by się mogło, że nic innego do szczęścia mi nie trzeba a ten astrograf powstał w idealnym momencie 🙂

Jakie było moje zdziwienie gdy rozpoczynając fotografowanie tysiące kilometrów od domu sprzęt ten okazał się być nie do końca zgodny z opisem (delikatnie powiedziane). Pierwszą rzeczą na jaką zwróciłem uwagę to przykra przypadłość focusera konstrukcji rack and pinion Takahashi czyli pływanie gwiazdy w lewo i prawo podczas focusowania in/out. Wada taka dyskwalifikuje ten sprzęt do wykonania porządnej krzywej co oczywiście skutkuje brakiem idealnej ostrości jaka potrzebna jest do fotografowania dużym chipem. W Namibii fotografowałem kamerą z chipem 16803 a jego przekątna to ponad 52mm. Tak więc zdany byłem na ręczne ustawianie ostrości podczas 11 godzinnych nocy. Nie powinno być tutaj moim zdaniem żadnej taryfy ulgowej ani dla tej marki ani dla pozornie tak mocnego wyciągu! Przeróbki jakie zaplanowałem miały polegać na wymianie focusera Takahashi i zastąpieniu go solidną złączką o średnicy tubusu tak aby była możliwość zakręcania na nim clamshella Takahashi. Takie rozwiązanie daje dodatkową możliwość lepszego wyważenia przy ciężkiej kamerze z kołem filtrowym. Pomysł zakręcenia clamshella na złączce podsunął mi w Namibii Piotruś Sadowski przy szklaneczce whisky 🙂

Oczywiście żaden teleskop nie mógłby działać bez focusera. Wybór padł po raz drugi na focuser FLI PDF. Po mocnym zaprzyjaźnieniu się z nim od strony technicznej i konstrukcyjnej postanowiłem dać mu szansę sprawdzenia się z moim zestawem. Tak jak pisałem PDF w odróżnieniu od focusera Takahashi FSQ nie pływa podczas wykonywania ruchów in/out oraz nie posiada praktycznie back clash w przeciwieństwie do robofocusa. W ten oto sposób doszedłem do końca mojej układanki i złożyłem sprzęt w jedną całość.

A oto krotka foto-relacja :